Opieka naprzemienna

W kwestii dotyczącej władzy rodzicielskiej i kontaktów z dziećmi nigdy nie można postępować szablonowo a każdy przypadek należy rozważyć indywidualnie, bo choć zdarzają się podobne sytuacje, rodzice kierują się podobną motywacją (niestety nierzadko nie zwracając uwagi na dobro własnego dziecka lub błędnie pojmując to dobro), to jednak za każdym razem mamy do czynienia z innymi ludźmi, innym dzieckiem, innymi okolicznościami. Dlatego dziwi mnie bardzo postawa wielu sędziów orzekających w sprawach rodzinnych, którzy już na wstępie, przed zapoznaniem się ze sprawą, nie mając absolutnie żadnego kontaktu z dzieckiem, nie dysponując żadną opinią, dotyczącą tego konkretnego dziecka i jego rodziców, wykazują kategoryczny sprzeciw wobec rozwiązania, jakim jest orzeczenie opieki naprzemiennej. Spotkałam się niedawno z oburzeniem sędzi na mój wniosek o takie orzeczenie. Owa sędzia zareagowała wręcz krzykiem, stwierdzając, że ona nigdy nie orzeknie opieki naprzemiennej, ponieważ jej zdaniem rodzice, którzy wnioskują o taką właśnie opiekę, chcą skrzywdzić własne dziecko. Uzasadniając wskazała, że według niej jest to niedopuszczalne rozwiązanie, bowiem psychologowie wskazują, że dzieci wzrastające w takim systemie cechują się w dorosłym życiu brakiem umiejętności funkcjonowania w związku i nierzadko żyją tzw. podwójnym życiem. Zapoznając się literatura przedmiotu stwierdzam, iż faktycznie taki pogląd istnieje, pytam jednak, czy dzieci wychowywane w preferowanym przez wielu sędziów systemie kontaktów weekendowych (najczęściej są to kontakty co drugi weekend) nie są w przyszłości, jako dorośli ludzie, obciążeni żadnymi problemami natury psychologicznej i socjologicznej? Czy dzieci pozbawione kontaktu z jednym z rodziców albo znacząco ograniczone w tych kontaktach, w sytuacjach, kiedy jeden z rodziców (najczęściej ojciec) sprowadzony jest do roli tak marginalnej, że praktycznie nie odgrywa żadnej roli wychowawczej, nie mają w przyszłości żadnych problemów, o których psychologowie nie pisaliby opasłych tomów? Czy dzieci wychowywane przez jednego rodzica i jego partnera lecz ograniczone w kontakcie z drugim rodzicem nie odczuwają tęsknoty i nie rzutuje to na ich dorosłe życie? Oczywiście trzeba pamiętać, że nierzadko zdarzają się przypadki, kiedy z punktu widzenia dobra dziecka ograniczenie kontaktu z drugim z rodziców jest wskazane, zdarza się też tak, że z uwagi na szereg okoliczności orzeczenie opieki naprzemiennej nie jest możliwe (mam tu na myśli odległości miejsca zamieszkania, kwestie zawodowe, zdrowotne, warunki mieszkaniowe, brak predyspozycji rodzicielskich, brak odpowiedzialności, brak chęci etc.). Pytam jednak, czy jeżeli ojciec che wziąć na siebie trud wychowania dziecka, nie ograniczać swojej odpowiedzialności tylko do płacenia alimentów, chce na równi z matką ponosić codzienny ciężar bycia rodzicem, prowadzać dziecko do szkoły, odrabiać z nim lekcje, karmić je, ubierać i spędzać z nim czas, to czy słuszne jest i sensowne zarówno ze względu na dobro dziecka jak i komfort życia matki pozbawianie go tej możliwości?

W publikacjach naukowych dotyczących wpływu pieczy naprzemiennej na rozwój dziecka oraz analiz porównawczych dotyczących ogólnego i szczegółowego dobrostanu dzieci wychowywanych w pieczy wyłącznej oraz pieczy wspólnej odnotować można znaczącą przewagę wyników przemawiających na korzyść pieczy wspólnej (patrz np. “Opieka naprzemienna - w kontekście rozwodu rodziców i kosztów psychicznych ponoszonych przez dzieci” dr Renata Sikora, prof UKSW, dr hab. Elżbieta Trzęsowska-Greszka, Kwartalnik Naukowy Fides es Ratio ISSN 2082-7067 1(25)2016; Child Adjustment in Join- Custody Vesrus Sole-Custody Arrangements: A Meta-Analytic Review, Robert Bauserman, Journal of Family Psychology 2002, Vol. 16, No.1, 91-102).

Wracając do sprawy, o której nadmieniłam, tym bardziej budzi mój sprzeciw postawa sądu, że w tej właśnie sprawie opieka naprzemienna była już od dawna faktycznie wykonywana, rodzice sprawowali pieczę nad dzieckiem w takim samym zakresie i tak naprawdę chodziło tylko o usankcjonowanie tego sposobu. W tej sprawie na szczęście rodzice zawarli ugodę pozasądową i nie doczekaliśmy się rozstrzygnięcia sądu (skądinąd ciekawe, jakie byłoby to rozstrzygnięcie). Pomimo takich sytuacji, coraz częściej sądy orzekają opiekę naprzemienną i jestem pewna, że zarówno dla rodziców jaki i dla dzieci (przede wszystkim dla dzieci) jest to najlepsze rozwiązanie, bowiem pozwala dziecku żyć w przekonaniu, że ma oboje rodziców w takim samym stopniu a rodzice dzielą się obowiązkami związanymi z wychowywaniem dziecka i każde z nich w równym stopniu ma wpływ na jego rozwój. 

Zastanówcie się więc, drodzy rodzice, zanim wystąpicie na drogę sądową w walce o dziecko lub zanim użyjecie dziecka jako karty przetargowej w walce z byłym małżonkiem bądź partnerem, czy nie warto opracować rozwiązania opartego na systemie opieki naprzemiennej lub zbliżonego do tego systemu? Korzyści płynące z takiego rozwiązania mogą być odczuwalne także dla Was w codziennym życiu, bo będziecie mieli więcej czasu na to, aby poświęcić się życiu zawodowemu, swoim pasjom i rozwojowi osobistemu. Opracowanie systemu pieczy naprzemiennej, odpowiadającego obojgu rodzicom, przy względzie na ich warunki mieszkaniowe, finansowe, zawodowe i rodzinne, bywa skomplikowane i nierzadko wymaga kompromisu, jest jednak możliwe. Zachęcam do skorzystania z mojej pomocy przy opracowywaniu takiego systemu. Należy pamiętać, że w przypadku, gdy okaże się on w jakimś stopniu wadliwy bądź nie będzie możliwe jego kontynuowanie, istnieje możliwość modyfikacji lub całkowitej zmiany sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej, warto więc przynajmniej spróbować. 

connected-1327191_1280.jpg